Dla Yoon.
Banglo, Yongguk / Junhong, B.A.P
+ 18, smut, light bdsm (klaps), daddy kink
bez bety, wybaczcie za literówki
Zainspirowane:
Banglo, Yongguk / Junhong, B.A.P
+ 18, smut, light bdsm (klaps), daddy kink
bez bety, wybaczcie za literówki
Zainspirowane:
a/n:what
did i do
Uśmiech, urocza poza, pomachanie w kierunku błyskającego flesza, autograf, dwa-trzy wymienione zdania i tak w kółko. Mimo swoistej monotonii i schematyczności, Junhong lubił spotkania z fanami tak samo jak koncerty. Jakakolwiek interakcja z BABY była wspaniała, a rosnący popyt na płyty i bilety wywoływał u niego satysfakcję i poczucie spełnienia. Szczególnie po tak długiej przerwie w jakiejkolwiek promocji.
Tworzył muzykę, która była doceniana, i to z ludźmi będącymi dla niego drugą rodziną. Czy mogło być coś wspanialszego? Owszem, życie idola nie było łatwe, ale zdaniem Zelo istniało mnóstwo rzeczy rekompensujących niedogodności i brak całkowitej prywatności. No i bez dołączenia do wytwórni, a później wcielenia do B.A.P, nie poznałby Yongguka.
Podniósł głowę, by powitać kolejnego fana tylko po to, by dostrzec dziewczynę wymachującą zza barierek wielkim plakatem z I ❤Yongguk.
– Yongguk-appa! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę wszystkich wokół w tym chyba całego B.A.P, ponieważ Zelo od razu usłyszał wybuch śmiechu pozostałych członków, który mieszał się z jego własnym.
— Appa! - powtórzył, po czym niemal położył się ze śmiechu na stole, nie mogąc się uspokoić przez dłużą chwilą. Fani potrafili być czasem wybitnie niedorzeczni.
Śmiech uwiązł mu jednak w gardle, kiedy poczuł jak napinają się mięśnie w udzie Yongguka, które stykało się z jego własnym pod stołem. Liderowi nie było chyba zbyt wesoło. Zerknął na niego kontem oka nadal półleżąc na stole i dla niepoznaki udając śmiech. Na twarzy Yongguka malowała się powaga usilnie próbująca zamaskować zawstydzenie.
*
Mina Yongguka z tamtego momentu
spotkania z fanami nie dawała Junhongowi spokoju jeszcze długo potem. Doskonale
pamiętał ile czasu minęło, zanim jego chłopak rozluźnił się, mimo że niemal od
razu zaczął uśmiechać się na lewo i prawo. Zelo za dobrze go znał, by dać się
zwieść. Szczególnie, iż cały czas stykali się pod stołem nogami. Pytanie: czemu
tak się spiął?
Reszta zespołu nie chciała Bangowi tego zapomnieć. Można się było spodziewać żartów i nabijania, co wypłynęło na wierzch zaraz po kolacji.
— Zelo to takie dobre dziecko, Yongguk-appa musi być dumny z synka.
Junhong spojrzał na Daehyuna z dezaprobatą i pstryknął pokrytymi pianą dłońmi tak, że trochę jej wylądowało na jego brodzie, ustach i policzku. Dziś miał swoją kolejkę zmywania i choć normalnie nie miał nic przeciwko sprzątaniu, dzisiaj wolałby chyba darować sobie cokolwiek, co dałoby pretekst do dalszych komentarzy.
—Oho, pokazuje pazurki. Ktoś tu zaczyna być niegrzeczny! - Daehyun wcale nie przejmował się pianą, którą szybko starł, a potem przybił piątkę z Youngjae.
— Już was wcale nie lubię — skomentował sucho, skupiając się uparcie na myciu talerzy i sztućców. Kiedy stał tyłem do wszystkich, nie mógł obserwować twarzy Yongguka, ale był niemal pewien, że przedstawia ona tą samą upartą powagę, jaką zaobserwował wcześniej, pod którą kryło się sporo zażenowania i zmieszania.
— Nie bądź marudny, Yongguk-appa utuli cię potem do snu i poczyta bajkę. - Do zabawy dołączył się także Jongup. Gdyby był tam Himchan, też pewnie dołączyłby się do żartów, ale udał się pierwszy pod prysznic i całe szczęście, bo Zelo nie wiedział, czy zniósłby kolejny kiepski żart.
- Bo powiem menadżerowi, że mnie dręczycie i gnębicie - zagroził bez przekonania.
- Jeszcze by nam cię zabrali i co byś zrobił bez swojego taty w dużym świecie?
Junhong z męczeńskim westchnieniem oparł czoło o szafkę nad zlewozmywakiem z cichym stuknięciem.
- Poza tym nie tęskniłbyś za hyungami, Zelo? - wtrącił się Himchan, przechodząc obok kuchni i idąc w stronę swojego pokoju.
- No właśnie, nie tęskniłbyś za hyungami? - powtórzył jak papuga Daehyun. — Bo my za naszą piorącą maszyną owszem. Robi pranie, myje podłogi, odkurza... Naprawdę dobrze wychowany chłopiec. Pewnie boi się kary. Ciekawe, jakie kary wymyśla tata?
Junhong nie wiedział jak Yongguk, ale sam zaczerwienił się wyraźnie na tak jawną insynuację. Jego związek z liderem nie był tajemnicą i każdy doskonale wiedział, ile wymagał on pracy z obu stron. Kiedy się zeszli, Zelo nadal nie osiągnął pełnoletniości, co powodowało dylemat moralny u Banga. Koniec końców nic poważniejszego między nimi nie zaszło do osiemnastych urodzin Junhonga, ale Yongguk miał na początku problem nawet z pocałowaniem go czy objęciem, a jednocześnie potrafił się stać bardzo zaborczy i choć łaskotało to ego Zelo, to powodowało, że byli rozdarci przez pewien czas między związkiem a niezręczną przyjaźnią. Na szczęście reszta B.A.P nie miała takich dylematów jak ich lider. To oszczędziło sporo nerwów, których codziennie dostarczało ukrywanie ich związku.
Spłukał z piany ostatni talerz i odłożył go na suszarkę do naczyń, po czym obrócił się do wyraźnie rozbawionego trio. Ale to nie na nich zatrzymał wzrok, a na Yongguku, który siedział niby wciągnięty w grzebanie w telefonie i, sądząc po charakterystycznej szacie graficznej jednego z głównych portali poświęconych k-popowi, czytanie komentarzy. Jednak nie umknął mu dyskomfort, jaki przebijał się przez całą jego osobę i sprawiał, że Junhong chciał sięgnąć do niego i pomóc mu się rozluźnić. Aczkolwiek nie należało to do najlepszych pomysłów w tej chwili i na pewno obrodziłoby w kolejną serię docinków.
Reszta zespołu nie chciała Bangowi tego zapomnieć. Można się było spodziewać żartów i nabijania, co wypłynęło na wierzch zaraz po kolacji.
— Zelo to takie dobre dziecko, Yongguk-appa musi być dumny z synka.
Junhong spojrzał na Daehyuna z dezaprobatą i pstryknął pokrytymi pianą dłońmi tak, że trochę jej wylądowało na jego brodzie, ustach i policzku. Dziś miał swoją kolejkę zmywania i choć normalnie nie miał nic przeciwko sprzątaniu, dzisiaj wolałby chyba darować sobie cokolwiek, co dałoby pretekst do dalszych komentarzy.
—Oho, pokazuje pazurki. Ktoś tu zaczyna być niegrzeczny! - Daehyun wcale nie przejmował się pianą, którą szybko starł, a potem przybił piątkę z Youngjae.
— Już was wcale nie lubię — skomentował sucho, skupiając się uparcie na myciu talerzy i sztućców. Kiedy stał tyłem do wszystkich, nie mógł obserwować twarzy Yongguka, ale był niemal pewien, że przedstawia ona tą samą upartą powagę, jaką zaobserwował wcześniej, pod którą kryło się sporo zażenowania i zmieszania.
— Nie bądź marudny, Yongguk-appa utuli cię potem do snu i poczyta bajkę. - Do zabawy dołączył się także Jongup. Gdyby był tam Himchan, też pewnie dołączyłby się do żartów, ale udał się pierwszy pod prysznic i całe szczęście, bo Zelo nie wiedział, czy zniósłby kolejny kiepski żart.
- Bo powiem menadżerowi, że mnie dręczycie i gnębicie - zagroził bez przekonania.
- Jeszcze by nam cię zabrali i co byś zrobił bez swojego taty w dużym świecie?
Junhong z męczeńskim westchnieniem oparł czoło o szafkę nad zlewozmywakiem z cichym stuknięciem.
- Poza tym nie tęskniłbyś za hyungami, Zelo? - wtrącił się Himchan, przechodząc obok kuchni i idąc w stronę swojego pokoju.
- No właśnie, nie tęskniłbyś za hyungami? - powtórzył jak papuga Daehyun. — Bo my za naszą piorącą maszyną owszem. Robi pranie, myje podłogi, odkurza... Naprawdę dobrze wychowany chłopiec. Pewnie boi się kary. Ciekawe, jakie kary wymyśla tata?
Junhong nie wiedział jak Yongguk, ale sam zaczerwienił się wyraźnie na tak jawną insynuację. Jego związek z liderem nie był tajemnicą i każdy doskonale wiedział, ile wymagał on pracy z obu stron. Kiedy się zeszli, Zelo nadal nie osiągnął pełnoletniości, co powodowało dylemat moralny u Banga. Koniec końców nic poważniejszego między nimi nie zaszło do osiemnastych urodzin Junhonga, ale Yongguk miał na początku problem nawet z pocałowaniem go czy objęciem, a jednocześnie potrafił się stać bardzo zaborczy i choć łaskotało to ego Zelo, to powodowało, że byli rozdarci przez pewien czas między związkiem a niezręczną przyjaźnią. Na szczęście reszta B.A.P nie miała takich dylematów jak ich lider. To oszczędziło sporo nerwów, których codziennie dostarczało ukrywanie ich związku.
Spłukał z piany ostatni talerz i odłożył go na suszarkę do naczyń, po czym obrócił się do wyraźnie rozbawionego trio. Ale to nie na nich zatrzymał wzrok, a na Yongguku, który siedział niby wciągnięty w grzebanie w telefonie i, sądząc po charakterystycznej szacie graficznej jednego z głównych portali poświęconych k-popowi, czytanie komentarzy. Jednak nie umknął mu dyskomfort, jaki przebijał się przez całą jego osobę i sprawiał, że Junhong chciał sięgnąć do niego i pomóc mu się rozluźnić. Aczkolwiek nie należało to do najlepszych pomysłów w tej chwili i na pewno obrodziłoby w kolejną serię docinków.
*
Junhong wiedział, że nie
powinien tego robić. To nie było w porządku i sam wściekłby się na miejscu,
gdyby przyłapał kogoś na grzebaniu w swoim laptopie czy telefonie, ale sytuacja
sprawiała, iż musiał użyć radykalnych środków. Od spotkania z fanami trzy dni
wcześniej czuł się, jakby cofnęli się z Yonggukiem o dwa lata wstecz w ich
relacji. Jakby Bang wbił sobie do głowy jeszcze raz, że dotykanie Junhonga to
coś złego. Zmiana nie była oczywista, lecz zauważalna. Czuł to w każdym
pocałunku, objęciu czy przelotnym dotyku. Więcej rezerwy i może nie
zawstydzenia, co poczucia winy. Junhong natomiast nie mógł domyślić się, co
takiego to spowodowało. Czyżby to głupie Yongguk-appa przypomniało liderowi o
dość dużej różnicy wieku i wpędziło go w myślenie, że przez to ich relacja jest
niewłaściwa? Jeśli tak, Zelo był gotów dopaść tę fankę i ukręcić jej głowę.
Na razie jednak postanowił przekopać się przez najnowsze piosenki napisane przez swojego chłopaka, by sprawdzić, czy coś się w nich nie przebija. Yongguk często wolał przekazywać uczucia czy przemyślenia przez muzykę. Mimo iż tworzył świetne piosenki, nie umiał używać słów nic a nic w rozmowie. Junhongowi przywykł i nauczył się doceniać taki sposób wyrażania myśli, jednak w takich sytuacjach jak ta, wznosiło to kolejny mur na drodze do zrozumienia.
Ku jego rozczarowaniu, nie powstała żadna nowa piosenka, której by nie przeczytał. Ostatnią sprzed pięciu dni Yongguk pokazał mu od razu po ukończeniu, jak zresztą większość tekstów. Westchnął ciężko, po czym otworzył przeglądarkę. To był trochę cios poniżej pasa sprawdzać nawet historię przeglądanych stron, jednak był w stanie przekopać nawet pobliski kontener na worki ze śmieciami, jeżeli coś by to dało i podsunęło mu powód zachowania Banga, którego on sam nie chciał mu zdradzić.
Bingo.
Junhong przekręcił głowę na bok trochę zdezorientowany i zmarszczył brwi. Nazywanie ojcem podczas seksu? Nawet on wiedział, że to nazywa się daddy kink. Yongguk potrafił być taki nieporadnie uroczy a jednocześnie zachowywać się jak typowy ojciec, dla którego większość rzeczy była nietykalnym tabu. Kliknął w pierwszy link.
Na razie jednak postanowił przekopać się przez najnowsze piosenki napisane przez swojego chłopaka, by sprawdzić, czy coś się w nich nie przebija. Yongguk często wolał przekazywać uczucia czy przemyślenia przez muzykę. Mimo iż tworzył świetne piosenki, nie umiał używać słów nic a nic w rozmowie. Junhongowi przywykł i nauczył się doceniać taki sposób wyrażania myśli, jednak w takich sytuacjach jak ta, wznosiło to kolejny mur na drodze do zrozumienia.
Ku jego rozczarowaniu, nie powstała żadna nowa piosenka, której by nie przeczytał. Ostatnią sprzed pięciu dni Yongguk pokazał mu od razu po ukończeniu, jak zresztą większość tekstów. Westchnął ciężko, po czym otworzył przeglądarkę. To był trochę cios poniżej pasa sprawdzać nawet historię przeglądanych stron, jednak był w stanie przekopać nawet pobliski kontener na worki ze śmieciami, jeżeli coś by to dało i podsunęło mu powód zachowania Banga, którego on sam nie chciał mu zdradzić.
Bingo.
Junhong przekręcił głowę na bok trochę zdezorientowany i zmarszczył brwi. Nazywanie ojcem podczas seksu? Nawet on wiedział, że to nazywa się daddy kink. Yongguk potrafił być taki nieporadnie uroczy a jednocześnie zachowywać się jak typowy ojciec, dla którego większość rzeczy była nietykalnym tabu. Kliknął w pierwszy link.
*
Okazja
by spróbować coś zaradzić na sytuację, która coraz bardziej denerwowała
Junhonga nadarzyła się bardzo szybko, ponieważ następnego dnia czekała ich
sesja zdjęciowa na wyjeździe z noclegiem w hotelu. Mieli łącznie spędzić trzy
dni poza Soulem i Zelo mógł poręczyć własną ręką, że drugą połowę drugiego dnia
i cały trzeci będą mieli pozostawieni dla siebie w ramach krótkiego odpoczynku
od napiętego grafiku niemającego się rozluźnić ani trochę w najbliższej
przyszłości.
Przez całą drogę wanem rozmyślał o tym, co przeczytał i czy naprawdę chciał się posunąć do takiego kroku, opierając głowę o bark Yongguka i udając sen. Myśl nazywania swojego chłopaka Yongguk-appa, jeżeli miało mu to sprawić przyjemność, nie była dla niego odrzucająca, a sam pomysł na... zabawę, która mogła się z tym wiązać, sprawiała, że budziło się w nim dziwne podekscytowanie. Spokojnie mógł powiedzieć, że narosła w nim ciekawość. W końcu to nie tak, że nigdy nie eksperymentowali w łóżku i nie próbowali nowych rzeczy.
Tak więc teraz, kiedy klęknął w nieznacznym rozkroku i usiadł między swoimi nogami na środku łóżka, ubrany tylko w czarne bokserki i luźną granatową bluzkę z dekoltem odsłaniającym mu obojczyki i sięgającą ledwo za tyłek, poczuł, że nie ma odwrotu. Miał na to całe półtora dnia biegania, pozowania i uśmiechania się oraz całą noc między tym. Teraz trzeba było sprawić, by Yongguk znormalniał, a przynajmniej przestał zachowywać się jak do tej pory. Czas było przemówić mu do rozsądku i skonfrontować z zawstydzającą i odsuwającą go od Junhonga fantazją. Dlatego też między innymi wcisnął się do łazienki ich wspólnego pokoju w hotelu jako pierwszy. Przynajmniej mógł przygotować się na to, co chciał zrobić i spróbować przechylić szalę zwycięstwa przez odsłonięcie swoich nóg, do których Bang miał słabość.
Gdy w końcu otworzyły się drzwi łazienki i stanął w nich Yongguk, Junhong spojrzał na niego z czystą adoracją. Ciągle nie mógł się pozbyć efektu, jaki wywierał na nim mężczyzna. Szerokie barki, umięśnione i wyćwiczone ciało, pewne spojrzenie i krok, którym się poruszał oraz ten niewymuszony autorytet emanujący z jego postury... A jednocześnie wyjątkowo piękna dusza i niespodziewana wrażliwość, wrodzona nieśmiałość i delikatność, no i uśmiech mogący rozjaśniać niebo zamiast słońca. Bang Yongguk zdecydowanie należał do ludzi o wielu twarzach. Dla Junhonga był najcudowniejszy na świecie i jedyny w swoim rodzaju. Junhong po prostu kochał Yongguka i to całym sobą.
- Junhong ... - Niski głos Yongguka sprawił, że po jego ciele już przebiegły ciarki. Było w nim jednak coś złamanego i proszącego, czego nie mógł znieść. - Nie. Ja...
- Wiem o... - wypalił, ale zatrzymał się i przełknął ślinę nagle niezbyt pewny tego, że może to faktycznie powiedzieć. Szczególnie, iż Yongguk wyglądał na tak zawstydzonego tym fetyszem. Na tyle bardzo, by zacząć się w sobie zamykać. - Ja wiem. O tym całym... - Wykonał ręką niezdarny gest, jakby chciał pokazać mu, o czym wszystkim. - Wiem o tym fetyszu.
Wyraz twarzy Yongguka przypominał mu spłoszoną sarnę, która zastanawia się nad ucieczką. I przez chwilę faktycznie miał wrażenie, iż umknie z powrotem do łazienki, ale zamiast tego podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju, patrząc się wszędzie, tylko nie na niego.
- Junhong, ja przepraszam... To obrzydliwe, wiem. Mogę nawet spać na fotelu. Musisz być teraz tak zdegustowany...
Przerwał mu głośnym prychnięciem. Yongguk stanowczo zbyt dużo myślał, zbyt wielu rzeczy starał się domyślić i zbyt często jego tok myślenia był zupełnie inny niż mogłoby się to wydawać. I tak teraz patrzył na wspaniałego mężczyznę załamanego myślą, iż jego partner od trzech lat będzie obrzydzony fetyszem, który... nawet nie był dziwny, jeśli poddać to standardom Internetu czy Junhonga. Podpełzł do niego na czworakach, siadając obok niego.
- Jesteś głupi - skwitował, a kiedy napotkało go zdziwione spojrzenie. - Nie wiem, czy bardziej być obrażonym tym, że coś takiego sprawiło, iż zachowywałeś się w taki sposób niemal tydzień, czy o to, że myślisz o mnie, iż mógłbym cię wyrzucić za coś takiego z łóżka i być obrzydzonym. To zupełnie jakbym nie powiedział ci o mojej fantazji z byciem związanym, bo mógłbyś pomyśleć coś o poniżaniu, byciu podnóżkiem...
- Stop, stop, stop. Ale to coś zupełnie innego, Junhong...
- No właśnie nie. - Zelo posłał mu znaczące spojrzenie, bawiąc się jednocześnie nerwowo rąbkiem koszulki. Ta rozmowa była zdecydowanie zbyt niezręczna. Tak bardzo niezręczna, że powodowało to napięcie, które można było pociąć nożem.
Zniecierpliwiony tym wszystkim wgramolił się na kolana starszego mężczyzny, odpychając jego ręce, kiedy ten spróbował temu zaprotestować i westchnął męczeńsko.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem, ja ciebie też, ale... - odpowiedział Yongguk, jednak Zelo od razu mu przerwał:
- Nie jestem dzieckiem, nie traktuj mnie tak. To nie jest nieodpowiednie - oświadczył mu, rumieniąc się trochę pod intensywnym spojrzeniem. - Przyszło ci może do głowy, że mogę o tym poczytać i na przykład zorientować się, iż chcę, abyś mnie przełożył przez kolano i dał porządnego klapsa. Uważasz to za obrzydliwe?
- Junhong, nigdy bym...
- No właśnie - przerwał mu znowu. - Ja też nie. Dlaczego więc nie pozwolisz mi przy tym nazywać cię Yongguk-appa?
Yongguk ostro zassał powietrze i spojrzał na niego trudnym do rozszyfrowania spojrzeniem. Jednak mocne ręce objęły go w pasie, co sugerowało postęp, więc Junhong uśmiechnął się szeroko i przygarnął go, pozwalając oprzeć głowę na swoim obojczyku. Chwila już trochę bardziej komfortowej ciszy, a potem pocałunek złożony na jego szyi, powiedziały mu, że kryzys został zażegnany. Czas było posunąć sprawy dalej...
- Yongguk-appa, chyba popełniłem błąd - powiedział powoli, testując brzmienie tego na swoim języku. Nie było to aż takie ciężkie do powiedzenia, jak początkowo myślał.
Poczuł jak Bang spiął się lekko w jego ramionach, a potem znowu nastała cisza i Zelo już myślał, że spalił ten ruch, kiedy nadeszła odpowiedź.
- Jaki błąd? - Yongguk podniósł głowę i spojrzał na niego wzrokiem pełnym pożądania, a jednocześnie tylu ciepłych uczuć, że Junhong niemal zatopił się w tych ciemnych oczach. W tym samym momencie duże dłonie mężczyzny przesunęły się na nagie uda i spoczęły na nich, rozpościerając po jego ciele miłe ciepło.
Odsunął się trochę, kładąc dłonie na nagiej piersi Yongguka, który miał nawyk spać tylko w spodniach od piżamy. Opuścił wzrok. Nawet nie musiał udawać zawstydzenia, bo był cholernie zawstydzony tym, co zrobił.
- Nie wiedziałem, co się dzieje i... Przeszukałem laptop, appy. Przykro mi - wyznał.
Yongguk mruknął na znak akceptacji wyznania.
- To była ciężka sytuacja - przyznał. - Ale powinno się szanować prywatność. Tym razem można to wybaczyć, ale widzę, że czujesz się z tym źle. Może przyda się małe przypomnienie, że zasad prywatności się przestrzega, żeby lepiej zapamiętać?
Zelo spojrzał na niego zdziwiony.
- Chcę, żebyś dla mnie liczył.
Przełożenie przez kolano nie było takie proste, jakby się to mogło wydawać ze względu na długie kończyny, ale w końcu udało się jakoś to rozwiązać, przez co leżał z twarzą wciśniętą w pościel i tyłkiem wystawionym w górę. Czuł się z tym faktem dziwnie, ale rosnące podekscytowanie wcale nie świadczyło, by było to coś złego.
Pierwsze uderzenie spadło nieoczekiwanie. Do tego stopnia, że lekko podskoczył z zaskoczenia.
- Jeden. - Głos zadrżał mu tylko trochę, choć ciężko mu było stwierdzić, z jakiego konkretnie powodu, skoro było ich tak dużo. Wzdrygnął się nieznacznie, kiedy palce Yongguka zaczęły wodzić delikatnie po piekącym od uderzenia miejscu. Tworzyło to bardzo kontrastowe uczucie, niezwykle do niego przemiawiające.
- Dwa.
- Trzy.
Za każdym razem po uderzeniu, delikatny dotyk był nieziemski. Nie mógł powiedzieć jasno, czemu tak bardzo mu się to podobało, ale przy siódmym razie jego penis był już niesamowicie twardy i Junhong dałby wiele, by coś z tym zrobić.
- Osiem. Jeszcze tylko dwa do końca.
Dziewiąty klaps wyrwał z jego gardła głośny jęk, stłumiony częściowo przez pościel. Wyraźnie czuł podniecenie Yongguka, o ile jego zmysły nie kłamały i to, co dociskało się do jego biodra, było właśnie tym, o czym myślał.
Dziesiąty skutkował łzami, które naszły mu do oczu. W tej chwili był tak zdesperowany, że dałby się wziąć Yonggukowi bez asysty żadnego lubrykantu.
Wspierając się na rękach, dał się podnieść Yonggukowi z jego kolan. Ich wargi spotkały się zaraz w ciepłym pocałunku, a Junhong opadł na materac pod delikatnym naporem rąk.
- Yongguk-appa - jęknął, kiedy musieli się od siebie oderwać, by złapać oddech. Był spragniony bliskości, czegokolwiek, dotyku rąk, ust Yongguka na sobie i doprowadzało go to na taki skraj desperacji, że był gotów błagać.
- Szz, jestem tutaj.
Tej nocy Yongguk nie żałował czasu na dokładne przygotowanie go, by zminimalizować jakikolwiek ból czy dyskomfort oraz na powolne, przepełnione miłością dotyki i pocałunki. Tej nocy faktycznie się kochali, a nie uprawiali seks i to w oczach Junhonga było niezwykle piękne oraz urzekające. To był język Yongguka, który nie potrafił przekazać słowami kłębiących się w nim uczuć.
... może następnym razem udałoby mu się doprowadzić do sytuacji, gdzie nazywanie appą oraz klapsy sprowokowałyby naprawdę ostry seks. Może nawet z odrobiną ciągnięcia za włosy i wyzwisk wypowiedzianych tym niskim, głębokim głosem, który potrafił go doprowadzić do drżenia z podniecenia. Może.
Przez całą drogę wanem rozmyślał o tym, co przeczytał i czy naprawdę chciał się posunąć do takiego kroku, opierając głowę o bark Yongguka i udając sen. Myśl nazywania swojego chłopaka Yongguk-appa, jeżeli miało mu to sprawić przyjemność, nie była dla niego odrzucająca, a sam pomysł na... zabawę, która mogła się z tym wiązać, sprawiała, że budziło się w nim dziwne podekscytowanie. Spokojnie mógł powiedzieć, że narosła w nim ciekawość. W końcu to nie tak, że nigdy nie eksperymentowali w łóżku i nie próbowali nowych rzeczy.
Tak więc teraz, kiedy klęknął w nieznacznym rozkroku i usiadł między swoimi nogami na środku łóżka, ubrany tylko w czarne bokserki i luźną granatową bluzkę z dekoltem odsłaniającym mu obojczyki i sięgającą ledwo za tyłek, poczuł, że nie ma odwrotu. Miał na to całe półtora dnia biegania, pozowania i uśmiechania się oraz całą noc między tym. Teraz trzeba było sprawić, by Yongguk znormalniał, a przynajmniej przestał zachowywać się jak do tej pory. Czas było przemówić mu do rozsądku i skonfrontować z zawstydzającą i odsuwającą go od Junhonga fantazją. Dlatego też między innymi wcisnął się do łazienki ich wspólnego pokoju w hotelu jako pierwszy. Przynajmniej mógł przygotować się na to, co chciał zrobić i spróbować przechylić szalę zwycięstwa przez odsłonięcie swoich nóg, do których Bang miał słabość.
Gdy w końcu otworzyły się drzwi łazienki i stanął w nich Yongguk, Junhong spojrzał na niego z czystą adoracją. Ciągle nie mógł się pozbyć efektu, jaki wywierał na nim mężczyzna. Szerokie barki, umięśnione i wyćwiczone ciało, pewne spojrzenie i krok, którym się poruszał oraz ten niewymuszony autorytet emanujący z jego postury... A jednocześnie wyjątkowo piękna dusza i niespodziewana wrażliwość, wrodzona nieśmiałość i delikatność, no i uśmiech mogący rozjaśniać niebo zamiast słońca. Bang Yongguk zdecydowanie należał do ludzi o wielu twarzach. Dla Junhonga był najcudowniejszy na świecie i jedyny w swoim rodzaju. Junhong po prostu kochał Yongguka i to całym sobą.
- Junhong ... - Niski głos Yongguka sprawił, że po jego ciele już przebiegły ciarki. Było w nim jednak coś złamanego i proszącego, czego nie mógł znieść. - Nie. Ja...
- Wiem o... - wypalił, ale zatrzymał się i przełknął ślinę nagle niezbyt pewny tego, że może to faktycznie powiedzieć. Szczególnie, iż Yongguk wyglądał na tak zawstydzonego tym fetyszem. Na tyle bardzo, by zacząć się w sobie zamykać. - Ja wiem. O tym całym... - Wykonał ręką niezdarny gest, jakby chciał pokazać mu, o czym wszystkim. - Wiem o tym fetyszu.
Wyraz twarzy Yongguka przypominał mu spłoszoną sarnę, która zastanawia się nad ucieczką. I przez chwilę faktycznie miał wrażenie, iż umknie z powrotem do łazienki, ale zamiast tego podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju, patrząc się wszędzie, tylko nie na niego.
- Junhong, ja przepraszam... To obrzydliwe, wiem. Mogę nawet spać na fotelu. Musisz być teraz tak zdegustowany...
Przerwał mu głośnym prychnięciem. Yongguk stanowczo zbyt dużo myślał, zbyt wielu rzeczy starał się domyślić i zbyt często jego tok myślenia był zupełnie inny niż mogłoby się to wydawać. I tak teraz patrzył na wspaniałego mężczyznę załamanego myślą, iż jego partner od trzech lat będzie obrzydzony fetyszem, który... nawet nie był dziwny, jeśli poddać to standardom Internetu czy Junhonga. Podpełzł do niego na czworakach, siadając obok niego.
- Jesteś głupi - skwitował, a kiedy napotkało go zdziwione spojrzenie. - Nie wiem, czy bardziej być obrażonym tym, że coś takiego sprawiło, iż zachowywałeś się w taki sposób niemal tydzień, czy o to, że myślisz o mnie, iż mógłbym cię wyrzucić za coś takiego z łóżka i być obrzydzonym. To zupełnie jakbym nie powiedział ci o mojej fantazji z byciem związanym, bo mógłbyś pomyśleć coś o poniżaniu, byciu podnóżkiem...
- Stop, stop, stop. Ale to coś zupełnie innego, Junhong...
- No właśnie nie. - Zelo posłał mu znaczące spojrzenie, bawiąc się jednocześnie nerwowo rąbkiem koszulki. Ta rozmowa była zdecydowanie zbyt niezręczna. Tak bardzo niezręczna, że powodowało to napięcie, które można było pociąć nożem.
Zniecierpliwiony tym wszystkim wgramolił się na kolana starszego mężczyzny, odpychając jego ręce, kiedy ten spróbował temu zaprotestować i westchnął męczeńsko.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem, ja ciebie też, ale... - odpowiedział Yongguk, jednak Zelo od razu mu przerwał:
- Nie jestem dzieckiem, nie traktuj mnie tak. To nie jest nieodpowiednie - oświadczył mu, rumieniąc się trochę pod intensywnym spojrzeniem. - Przyszło ci może do głowy, że mogę o tym poczytać i na przykład zorientować się, iż chcę, abyś mnie przełożył przez kolano i dał porządnego klapsa. Uważasz to za obrzydliwe?
- Junhong, nigdy bym...
- No właśnie - przerwał mu znowu. - Ja też nie. Dlaczego więc nie pozwolisz mi przy tym nazywać cię Yongguk-appa?
Yongguk ostro zassał powietrze i spojrzał na niego trudnym do rozszyfrowania spojrzeniem. Jednak mocne ręce objęły go w pasie, co sugerowało postęp, więc Junhong uśmiechnął się szeroko i przygarnął go, pozwalając oprzeć głowę na swoim obojczyku. Chwila już trochę bardziej komfortowej ciszy, a potem pocałunek złożony na jego szyi, powiedziały mu, że kryzys został zażegnany. Czas było posunąć sprawy dalej...
- Yongguk-appa, chyba popełniłem błąd - powiedział powoli, testując brzmienie tego na swoim języku. Nie było to aż takie ciężkie do powiedzenia, jak początkowo myślał.
Poczuł jak Bang spiął się lekko w jego ramionach, a potem znowu nastała cisza i Zelo już myślał, że spalił ten ruch, kiedy nadeszła odpowiedź.
- Jaki błąd? - Yongguk podniósł głowę i spojrzał na niego wzrokiem pełnym pożądania, a jednocześnie tylu ciepłych uczuć, że Junhong niemal zatopił się w tych ciemnych oczach. W tym samym momencie duże dłonie mężczyzny przesunęły się na nagie uda i spoczęły na nich, rozpościerając po jego ciele miłe ciepło.
Odsunął się trochę, kładąc dłonie na nagiej piersi Yongguka, który miał nawyk spać tylko w spodniach od piżamy. Opuścił wzrok. Nawet nie musiał udawać zawstydzenia, bo był cholernie zawstydzony tym, co zrobił.
- Nie wiedziałem, co się dzieje i... Przeszukałem laptop, appy. Przykro mi - wyznał.
Yongguk mruknął na znak akceptacji wyznania.
- To była ciężka sytuacja - przyznał. - Ale powinno się szanować prywatność. Tym razem można to wybaczyć, ale widzę, że czujesz się z tym źle. Może przyda się małe przypomnienie, że zasad prywatności się przestrzega, żeby lepiej zapamiętać?
Zelo spojrzał na niego zdziwiony.
- Chcę, żebyś dla mnie liczył.
Przełożenie przez kolano nie było takie proste, jakby się to mogło wydawać ze względu na długie kończyny, ale w końcu udało się jakoś to rozwiązać, przez co leżał z twarzą wciśniętą w pościel i tyłkiem wystawionym w górę. Czuł się z tym faktem dziwnie, ale rosnące podekscytowanie wcale nie świadczyło, by było to coś złego.
Pierwsze uderzenie spadło nieoczekiwanie. Do tego stopnia, że lekko podskoczył z zaskoczenia.
- Jeden. - Głos zadrżał mu tylko trochę, choć ciężko mu było stwierdzić, z jakiego konkretnie powodu, skoro było ich tak dużo. Wzdrygnął się nieznacznie, kiedy palce Yongguka zaczęły wodzić delikatnie po piekącym od uderzenia miejscu. Tworzyło to bardzo kontrastowe uczucie, niezwykle do niego przemiawiające.
- Dwa.
- Trzy.
Za każdym razem po uderzeniu, delikatny dotyk był nieziemski. Nie mógł powiedzieć jasno, czemu tak bardzo mu się to podobało, ale przy siódmym razie jego penis był już niesamowicie twardy i Junhong dałby wiele, by coś z tym zrobić.
- Osiem. Jeszcze tylko dwa do końca.
Dziewiąty klaps wyrwał z jego gardła głośny jęk, stłumiony częściowo przez pościel. Wyraźnie czuł podniecenie Yongguka, o ile jego zmysły nie kłamały i to, co dociskało się do jego biodra, było właśnie tym, o czym myślał.
Dziesiąty skutkował łzami, które naszły mu do oczu. W tej chwili był tak zdesperowany, że dałby się wziąć Yonggukowi bez asysty żadnego lubrykantu.
Wspierając się na rękach, dał się podnieść Yonggukowi z jego kolan. Ich wargi spotkały się zaraz w ciepłym pocałunku, a Junhong opadł na materac pod delikatnym naporem rąk.
- Yongguk-appa - jęknął, kiedy musieli się od siebie oderwać, by złapać oddech. Był spragniony bliskości, czegokolwiek, dotyku rąk, ust Yongguka na sobie i doprowadzało go to na taki skraj desperacji, że był gotów błagać.
- Szz, jestem tutaj.
Tej nocy Yongguk nie żałował czasu na dokładne przygotowanie go, by zminimalizować jakikolwiek ból czy dyskomfort oraz na powolne, przepełnione miłością dotyki i pocałunki. Tej nocy faktycznie się kochali, a nie uprawiali seks i to w oczach Junhonga było niezwykle piękne oraz urzekające. To był język Yongguka, który nie potrafił przekazać słowami kłębiących się w nim uczuć.
... może następnym razem udałoby mu się doprowadzić do sytuacji, gdzie nazywanie appą oraz klapsy sprowokowałyby naprawdę ostry seks. Może nawet z odrobiną ciągnięcia za włosy i wyzwisk wypowiedzianych tym niskim, głębokim głosem, który potrafił go doprowadzić do drżenia z podniecenia. Może.
You're going to rot in hell.
OdpowiedzUsuńOkay, do daddy kink podchodzę jak do jeża, no ale nie odpuściłabym sobie przecież Twojego Banglo. O dziwo, nie przeszłam przez to w ciężkich bólach, a czytało mi się dobrze mimo tego, iż czasami zwijałam się z zażenowania X'D. Ale dobrze to przedstawiłaś. Daddy kink potrafią być tak prymitywne, że głowa boli, a tu proszę - w miarę sensowne podstawy, wszystko trzyma się kupy i jest dosyć realistyczne wręcz.
Się nawet przyznam, że po cichu liczyłam że pójdzie to w stronę pełnoprawnego smuta.
Wciąż nie lubię Banglo, ale czuję się troszkę przekonana.
I czekam na Taegi.
Z poważaniem, Mila.