poniedziałek, 10 października 2016

[Verkwan] - Byłeś dziś bardzo niegrzeczny – warknął do ucha Seungkwana.

(Fanart nie mój, ale cudowny. Fanart is not mine, I just like it. Artist, you are awesome.)



            Paring: verkwan, Hansol / Seungkwan, Vernon / Seungkwan 
Genre: smut, porno
Ograniczenia wiekowe: +18
Opis: Porno z dom!Hansolem (dom!Vernon), podduszanie, dominacja, elementy bdsm, dirty talk. Zostaliście ostrzeżeni.






Seungkwan go ignorował. A przynajmniej ignorował każde jego podejście do zaczęcia rozmowy czy interakcji, a za to optował na złowieszcze spojrzenia rzucane mu co chwilę, gdy tylko ktoś rozpoczął drażnienie go o klepnięcie w tyłek sprzed zaledwie dwóch godzin. Wyszczerzył zęby w uśmiechu do mężczyzny. Jeśli dobrze go znał, nie będzie obrażony zbyt długo.
Mylił się.
Mężczyzna ignorował go przez resztę aktywności, a potem podczas kolacji i powrotu do hotelu. Nawet nie patrzył w jego stronę i Hansol może i by to przełknął, gdyby nie to, że Seungkwan spędził ten czas przyklejony do Seungcheola niczym rzep. W takie rzeczy się nie bawił. Zazdrośnie śledził każdy gest i zbliżenie. Niemal rwał się, by zareagować, ale na złość kamera była nadal włączona i chcąc nie chcąc musiał sprawiać pozory radosnego przekomarzania się z Jisoo. A ta mała bestia ciągle robiła mu na złość! Seungkwan miał jeszcze do tego czelność zerkać na niego i sprawdzać jego reakcje. Tego było o wiele za dużo… i aż prosiło się o odpowiednią karę.
Oczyma wyobraźni widział już rozciągniętego na hotelowym łóżku Seungkwana ze związanymi razem rękami, opierającego się na łokciach i kolanach oraz wygiętym w cudowny łuk kręgosłupem. Te bajecznie czerwone od opadającej na nie bezlitośnie dłoni Hansola pośladki, ta zarumieniona twarz, łzy w oczach i opuchnięte usta. No i nieustający potok próśb i błagań.
- Wszystko okej? – Głos Jisoo wyrwał go z zamyślenia i Hansol zorientował się, że wbijał wzrok w kubek o wiele za długo. Stop, Chwe. Nie mógł się zagalopować, bo jeśli stanąłby mu od takiego myślenia podczas aktywności grupy, to chyba spaliłby się ze wstydu.
Tak więc postarał się przetrzymać do końca, ale nie potrafił powstrzymać rosnącego podekscytowania, gdy kierowali się do pokoju. Seungcheol i Jeonghan postanowili na chwilę zostać w pokoju u Jisoo i Jihoona, co stanowiło małe błogosławieństwo. Ich pokój wraz z pokojem Hansola i Seungkwana znajdowały się piętro wyżej nad resztą, więc Hansol dostał w prezencie całe piętro do pokonania tylko ze swoim chłopakiem.
Już tam zaczął swoją zabawę. Musieli się wcisnąć oczywiście na sam koniec windy, która ledwo wytrzymała ciężar ich wszystkich, ale byli ściśnięci niczym sardynki w puszce. Dłonie Hansola momentalnie znalazły się na biodrach Seungkwana i ścisnęły je mocniej. Usłyszał ostry wdech i uśmiechnął się złośliwie w myślach, przesuwając swoje ręce bardziej na przód w kierunku krocza chłopaka, jednocześnie przyciskając go do siebie. W lustrze widział, że chłopak ma problem z zachowaniem pokerowej twarzy i sam nie wie, czy się zdenerwować, czy nie. Mrugnął do niego, po czym palcami zbliżał się powoli i pewnie do celu, ale ledwie po nim przesunął, wycofał się błyskawicznie, bo drzwi otworzyły się i reszta zespołu wyszła żegnając się wesoło.
- Hansol, co ty myślisz, że… - Seungkwana nie zdążył dokończyć, bo został błyskawicznie przyparty do ściany windy i pocałowany głęboko. Hansol nie marnował czasu na wdarcie się językiem do jego ust i wydarcie mu powierza z płuc nie znoszącymi sprzeciwu ruchami.
Ujął pewnie szczękę chłopaka i odchylił jego głowę, niemal wgryzając się między początek żuchwy a ucho, czemu towarzyszył głośny jęk Seungkwana.
- Tylko wejdziemy do pokoju – zapowiedział mu szeptem.
Odsunął się od niego gwałtownie, gdy sygnał oznajmił przybycie na piętro i drzwi rozsunęły się, po czym spokojnym krokiem wyszedł z windy, pozostawiając Seungkwanowi dogonienie go do drzwi. Hansol miał cichą nadzieję, że ten faktycznie za nim pójdzie i nie zawiódł się, chociaż ten trzymał się trochę niepewnie z tyłu. Odwrócił się lekko i uśmiechnął do niego radośnie, ujmując jego dłoń, bo korytarz był całkowicie pusty i nie musieli się obawiać o to, że ktoś ich przyuważy.
- Jesteś niemożliwy – ofuknął go Seungkwan, robiąc minę urażonej divy, ale Hansol dobrze wiedział, że to tylko pozory. Seungkwan był niepewny, a zdradzały go lekko drżące ręce, którymi wyciągał klucz, by otworzyć im drzwi.
- Ty jesteś niemożliwy – opowiedział, przytulając się do niego lekko od tyłu tylko po to, by chwilę potem wepchnąć go do środka i zatrzasnąć za nimi drzwi pchnięciem nogą.
Seungkwan nie zdążył zrobić nic oprócz obrzucenia go krótką litanią wyzwisk zanim został przyparty brutalnie do ściany, a palce Hansola wbiły się w jego biodra, kiedy ścisnął je mocno. Zamknął mu usta wymagającym pocałunkiem, nie przejmując się chwilowym oporem. Kiedy ten wreszcie przestał się szarpać, przejechał dłonią w górę przez jego pierś na szyję, a później na kark i we włosy, gdzie zacisnął palce i pociągnął na tyle mocno, by odchylić głowę wokalisty i odsłonić jego szyję. Jak w windzie, nie marnował czasu na lekkie pocałunki od razu wpił się w złączenie szyi z ramieniem, przygryzając skórę. Przesunął się ustami wyżej, przeciągając po niej zębami i skupił się na miejscu tuż pod szczęką.
- Byłeś dziś bardzo niegrzeczny – warknął do ucha Seungkwana. – Rzucałeś się w ramiona Seungcheolowi jak zwykła dziwka, Kwannie? Ładnie to tak? – Przejechał językiem po uchu mężczyzny, a potem przygryzł małżowinę, delektując się jękiem, który wydobył się z tych ślicznych ust. – Dobrze wiesz, do kogo należysz. Mam ci to przypomnieć? Mam cię sprać tak mocno, żebyś siadając przez tydzień pamiętał, kto cię tak dobrze wypieprzył i dał ci co chcesz? Lubisz grać brudno, kotku. Ja też potrafię.
Kontrastowo delikatnie prześledził kant żuchwy swoimi wargami i ucałował zapraszająco rozchylone wargi Seungkwana.
- Weźmiesz zimny prysznic – polecił. – Będę mył zęby obok, kiedy będziesz to robił, więc sprawdzę – uprzedził, a jego głos stał się bardziej poważny i nieznoszący sprzeciwu. – A potem umyjesz zęby w czasie, kiedy ja się umyję. Nie próbuj nawet uciekać ani się odzywać, bo będę pieprzył cię całą noc i nie dam ci dojść ani razu, a na sam koniec przełożę cię przez kolano i spiorę cię, trzymając dildo głęboko w twoim tyłku. A wziąłem twoje ulubione, skarbie – dokończył słodko, usatysfakcjonowany rumieńcem, podnieceniem Seungkwana, które czuł swoim udem i skinięciem głową. Odsunął się, a gdy tylko Seungkwan odsunął się od ściany i obrócił do niego bokiem, zaczął układać w głowie plan.
Może i kazanie Seungkwanowi wziąć zimny prysznic było w pewien sposób okrutne, ale robili to nie raz, by schłodzić mięśnie po treningu i wzmocnić krążenie po ciężkim dniu, a Hansol potrzebował ciała swojego chłopaka dobrze ukrwionego i wrażliwego na ciepło. Dlatego starał się zignorować trzęsienie się podczas wychodzenia z prysznica. W pokoju i łazience było ciepło, więc niemożliwym było przeziębienie się w takich warunkach. Widział jednak w oczach Seungkwana ciekawość, a to upewniało go tylko w tym, że ten nie robi nic wbrew sobie. Ufali jeden drugiemu i to bardzo. Znali swoje granice i wiedzieli lepiej niż ukrywać przed sobą, gdy coś było nie tak.
Widział też ciekawość i podniecenie w oczach Seungkwana wtedy, kiedy przyklejał taśmę kinezjologiczną do jego nadgarstków, związując je w bezpieczny sposób. Już dawno temu odkryli, że była dość rozciągliwa i mocna, ale nie było szans, by wżynała się w skórę. No i łatwiej ją było wytłumaczyć niż sznur czy kajdanki.
- Spójrz na siebie, Seungkwan. Rozłożony przede mną i taki posłuszny… - powiedział niskim głosem, gdy odłożył taśmę i nożyczki daleko na półkę nocną. Przejechał palcem delikatnie po nagim torsie mężczyzny, czując chłód wychłodzonej prysznicem skóry. – Ale nie zwiedziesz mnie byciem grzecznym teraz. – Trzepnął mocno udo Seungkwana, wyrywając z niego spapnięcie. Nie pytając go o zdanie ani nie prosząc, przewrócił go sobie na brzuch i zawisł nad nim na czworaka.  – Myślałem długo, co z tobą zrobić, Kwannie – wymamrotał, muskając wargami skórę na plecach. Oparł się na łokciach, wędrując po gładkiej skórze, która aż prosiła się o oznaczenie. – Będę musiał przypomnieć ci o wszystkim? Oznaczyć jak uciekające bydło?- Wgryzł się w skórę tuż pod żebrami od razu nakrywając zęby wargami i wpijając się jak głodny drapieżnik w ofiarę.
Seungkwan krzyknął, ale nie wierzgnął zbyt mocno. Hansol dostatecznie trzymał jego uda zakleszczone pomiędzy swoimi kolanami.
Odsunął się, podziwiając piękny, czerwony i odznaczający się mocno ślad. Dmuchnął w niego i zimnym powietrzem, po czym uśmiechnął się do siebie i zaczął wodzić po nim palcem. Dotykał skórę na granicy czucia, drażniąco i bardzo wolno. Drżenie mięśni na plecach Seungkwana i jego drżący, przyśpieszający oddech tylko go nakręcały.
Ścisnął te piękne, jędrne pośladki w swoich dłoniach i klepnął w jeden, patrząc jak mięsień trzęsie się pod impetem uderzenia.
- Wróćmy do tego jak bardzo zachowywałeś się jak dziwka – mruknął, chrapliwym głosem. Wymierzył kolejnego klapsa, dużo mocniejszego, który wyrwał z Seungkwana głośny krzyk.
- Ja… ja nie… - zaczął mężczyzna, ale Hansol szybko go uciszył.
- Szzz… Czy ja ci pozwoliłem mówić? – zapytał i pochylił się, by ugryźć tuż pod łopatką i pociągnąć zębami za skórę. Przesunął się trochę wyżej i wpił się w kark Seungkwana, jednocześnie podsuwając mu dwa palce pod usta sugestywnie. – Ssij – poinstruował i niemal jęknął, gdy ciepłe usta objęły palce i pokryły je dokładnie śliną. Chętnie zamieniłby je na coś, co zaczynało twardnieć w jego spodniach, ale to nie był jeszcze czas.
Kiedy uznał, że już dość, wysunął je spomiędzy warg.
- Idę o zakład, że będziesz dziś jęczał pode mną jak desperat – wyszeptał i ugryzł kark, ssąc zawzięcie skórę, gdy wsunął koniuszek palca w Seungkwana po krótkim wodzeniu wokół. Jęk, który temu towarzyszył był jak muzyka dla jego uszu.
Przesuwał się ustami w dół wzdłuż kręgosłupa, pozostawiając po sobie ślady zębów i przyszłe malinki. Zamierzał dobrze przypomnieć Seungkwanowi do kogo należy i o kim powinien myśleć. W międzyczasie dołączył drugi palec. Nie wchodził nimi zbyt głęboko i daleko omijał prostatę, zachowując to na dalsze zabawy. Przygotowywał jednak grunt pod kolejne posunięcia, doprowadzając przy tym Seungkwana do szaleństwa.
Gdy dotarł już niemal do pośladków, odsunął się i z rozmysłem rozchylił pośladki Boo, dając sobie chwilę na podziwianie jak jego opuszki znikają wewnątrz jego tyłka. Zanurkował nagle i przyssał się mocno kilka centymetrów od pracujących palców, jednocześnie ściskając dół pośladka.
Sapnięcia, jęki i pyszne odgłosy jakie rozbrzmiewały w pokoju nakręcały go tylko do dalszych działań, więc podniósł się i nagle ugryzł nad biodrem, dynamicznie wsuwając głębiej palce i uderzając mocno w prostatę, do której docisnął palce.
Seungkwan musiał zagryźć poduszkę, bo do uszu Hansola dotarł stłumiony wrzask. Obsypał plecy mężczyzny czułymi i delikatnymi pocałunkami, masując czuły organ delikatnie. Wsłuchiwał się w głęboki i przyśpieszony oddech uważnie, chociaż Seungkwan nie użył słowa bezpieczeństwa ani nie dał sygnału, by zwolnić.
Wysunął swoje palce i obrócił delikatnie Seungkwana na plecy, od razu nakrywając go swoim ciałem i całując. Nie mógł nie pocałować tych opuchniętych, mocno różowych ust. Zjechał wargami na szyję, dobrze wiedząc, że nie może tam pozostawić żadnych śladów, które ktoś mógłby zauważyć, ale i tak beztrosko wpijał się w skórę. Jedną ręką bawiąc się sutkiem mężczyzny, przesuwał się ustami po jego obojczyku.
- Ha… Hansol – Wyjęczane imię brzmiało lepiej niż jakakolwiek piosenka, która powstała.
- Szz, mam cię – zapewnił. Ale to jeszcze nie był koniec. Chwila odpoczynku i Hansol miał jeszcze sporo planów. – Jesteś taki piękny – wymamrotał w gładką skórę, którą całował. – I tylko mój. Mam rację, Seungkwan? – zapytał, całując przy końcu mostka. Aż się uśmiechnął, gdy mężczyzna pod nim wygiął się, by docisnąć się do jego ust. – Mam rację? – powtórzył.
- Ta…ak, tylko… Twój.
Podciągnął się usatysfakcjonowany odpowiedzią i ucałował usta chłopaka długo, wdzierając się do środka językiem, który od razu splątał się z tym Seungkwana.
Zebrał się na czworaka, kiedy uznał, że już wystarczy i sięgnął na szafkę nocną, gdzie leżała tubka lubrykantu i nie marnował czasu, by wysmarować nim palce, ale zrobił to dokładnie, nie chcąc sprawić zbędnego bólu.
Wsunął na powrót palec w Seungkwana, zduszając jego jęk. Poruszał nim płytko i dopiero po chwili dołączył drugi. Było dość luźno z powodu wcześniejszych przygotowań, wiec nie zwlekał za dużo z trzecim i w końcu pchnął głębiej, ale nie na tyle, by dotknąć prostaty. Powoli zjechał znowu na szyję, czując pod ustami drżenie mężczyzny.
- Taki piękny… - wyszeptał, kiedy zjechał na dół kolumny szyi i zaczął zajmować się delikatnie gardłem. Oddech Seungkwana przyśpieszył, jakby dokładnie wiedział, co się stanie i nie mógł się doczekać.
Hansol powoli, zaczynając od dołka tuż pod szyją, docisnął mocno swój język do gardła mężczyzny, ograniczając głębokość nabieranych oddechów i przyśpieszył mocno palcami, raz po raz uderzając w prostatę. Słuchając urywanych sapnięć i płytkich, chrapliwych oddechów, przesuwał się językiem w górę, dociskając uważnie jeszcze mocniej tuż  pod jabłkiem Adama, a potem zmniejszając nacisk stopniowo, aż przeszedł do ciepłych pocałunków i wysunął po raz kolejny palce. Towarzyszył temu pełen zawodu jęk, który posłał sygnały prosto do penisa Hansola, a nie pomagało temu zupełnie zatracone w przyjemności i pożądaniu spojrzenie Seungkwana.
Dlatego przyśpieszył ruchy i szybko nałożył i zalubrykował prezerwatywę, karmiąc się pełnym wyczekiwania spojrzeniem. Ale nie przeszedł do tego punktu od razu. Najpierw pozwolił sobie na słodkie torturowanie Seungkwana pocałunkami na wewnętrznej stronie uda. Skubał i całował, nie szczędząc ani miejsca, zostawiając po sobie ślady albo nie.
Nagle do jego głowy wpadł pewien pomysł, który sprawił, że jego penis drgnął z podekscytowania. Odsunął się od Seungkwana, zaplótł nogi chłopaka wokół swojego pasa i kazał mu się trzymać, zanim podniósł się powoli i zsunął z łóżka, a potem chwycił go mocniej, by nie spadł.
Nie postawił go na nogi, a przygwoździł do zamkniętych balkonowych drzwi. Za oknem był szeroki taras i zachmurzone niebo, więc nie było szans, by ktoś ich zobaczył, a jednak…
- Lubiłbyś to, Kwannie? Gdybym pieprzył cię na widoku? Na oczach wszystkich? Gdybym pieprzył cię przed Seungcheolem i każdym innym facetem, na których położyłeś dziś piękne rączki? – zapytał, skubiąc między pytaniami skórę na szyi i ramieniu mężczyzny, słuchając jego westchnień i jęków. – Odpowiedz – rozkazał.
- Taktaktaktaktak. – Seungkwan wydawał się nie robić nawet pauz między słowami. – Hansolie, proszę, proszę…
Uwielbiał takiego Seungkwana przed sobą. Zdesperowanego, wymęczonego, rozpalonego i dyszącego. Poruszył więc swoimi biodrami, ocierając się swoim penisem o penisa mężczyzny, czego towarzyszył cichy krzyk i przeciągły jęk.
Zdjął rękę z uda i przesunął ją na tyłek, gdzie wślizgnął się do wnętrza chłopaka i od razu odszukał prostatę, dociskając do niej trzy palce. Zamknął ostrym pocałunkiem usta, z którym miał już wymknąć się dźwięk. Od razu wdarł się językiem do środka, mocno uderzając w czułe nerwy, a potem bez ostrzeżenia wyjął je i zastąpił swoim penisem. Zmienił odrobinę ich pozycję, by mógł bez przeszkód pieprzyć Seungkwana i zjechał ustami na żuchwę, a później darował to sobie, oddychając zbyt ciężko. To wokalistę miał doprowadzić do ruiny, a nie siebie. Musiał utrzymać go w górze, więc nie mogło mu się zakręcić w głowie od całowania. Skupił się więc na pracy bioder i jękach, krzykach i sapnięciach Seungkwana oraz przyjemności, jaką dawał mu ciasny tyłek.
- Kurwa, jesteś taki ciasny, Kwannie – wydusił z siebie. – Tyle razy wpieprzyłem cię w materac, a ty nadal jesteś ciasny jak pieprzona dziewica. A jednocześnie jęczysz jak ekspert. Głośniej dla mnie, Seungkwan. Krzycz, żeby wszyscy wiedzieli, że ci dobrze. No dalej – zachęcił.
- Och, Hansol! – Nie zawiódł się. Seungkwan potrafił być cholernie głośny, ale nie przeszkadzało mu to mocniej. – Tam, och!, Han-aaaah, Hansol! Proszęproszęproszę…
Uśmiechnął się wrednie.
- O co prosisz? – zapytał, dysząc ciężko w ucho kochanka. – Hm?
- Haaaah, Hansol, daj mi… Proszę, daj mi dojść – wyjęczał w odpowiedzi.
- Nauczyłeś się lekcji, kochanie? Hm? Jak z tym jest Kwannie? – Zwolnił tempo, ale nadal jego pchnięcia były mocne i trafiały w cel bezbłędnie. – Czyj jesteś? Kto tylko cię może dotykać? Co?
Sformułowanie odpowiedzi zajmowało Seungkwanowi dużo czasu, ale w końcu mu się to udało.
- Do ciebie. Tylko ty, tylko. Hansolie, proszę.
- Wszystko dla księżniczki – powiedział słodko i wysunął się z mężczyzny, czemu towarzyszył jęk pełen zawodu i wręcz szloch. Chwycił mocniej chłopaka i na drżących nogach przeniósł go z powrotem na łóżko i szybko nakrył swoim ciałem, wślizgując się znowu do wewnątrz. Po omacku znalazł dłoń Seungkwana i splątał ich palce, a atmosfera od razu się zmieniła. Nadal była gorąca, iskrząca, ale złość zaczęła zastępować czysta pasja. Dotykał go drugą ręką bardziej czule, całował cieplej i stopniowo zwiększał tempo, idąc za życzeniami i prośbami Seungkwana, dając mu najwięcej jak potrafił, szeptając do ucha pochwały i komplementy.
- Dojdź dla mnie, Kwannie. No dalej – wydyszał, czując jak blisko jest Seungkwan, jak bardzo drży pod nim i w końcu jak jego ciało napina się, gdy sperma rozlała się pomiędzy ich ciałami, a ten doszedł z imieniem Hansola na ustach. Hansol nie był daleko w tyle, bo Seungkwan zacisnął się wokół niego mocno i po prostu nie mógł nie poddać się fali przyjemności, która go ogarnęła.


*



- Ale skąd miałem wiedzieć, że zabronią nam ponownego wstępu do tego hotelu?! – zapytał, zasłaniając się rękoma, przed podróżną poduszką, którą okładał go czerwony niczym burak Seungkwan w brązowym golfie.
- Stąd, że nie byłeś sam na piętrze – warknął Jihoon i założył słuchawki na uszy, odcinając się od świata.
- Przez was musiałem pożyczyć Chanowi moje zatyczki do uszu…  - oświadczył Jisoo, ale Jeonghan mu przerwał.
- I skończył ze wzwodem… - dokończył rozbawiony i szybko wybuchnął śmiechem widząc buraka na twarzy Seungcheola, do którego mrugnął.
- Chyba nie chcę wiedzieć… - powiedział słabo maknae, pośpiesznie rozsupłując słuchawki, by móc iść śladem Jihoona.